Podróż do źródeł Nilu

150x110

Etiopia jest żelaznym punktem na liście każdego szanującego się globtrotera. Ten niezwykły kraj oferuje wszystko, czego oczekujemy od Afryki, a nawet… o wiele więcej!

Oszałamiające krajobrazy jednych z najwyższych gór kontynentu, pustynie, jeziora i parki narodowe to tylko jedna strona medalu. Gdy dodamy do tego 80 plemion (wiele z nich nie zmieniło od stuleci trybu życia i obyczajów) i światowej klasy zabytki otrzymujemy wymarzony cel kolejnej podróży. Przyjazny klimat, gościnni ludzie, niskie ceny, stabilność polityczna - wszystko to sprawia, że Etiopia staje się już jedną z czołowych destynacji w Afryce, a do tego leży w odległości zaledwie kilku godzin lotu z Europy. Na razie smakują ją wytrawni turyści. Warto zostać jednym z nich, nie czekać aż pojawią się tutaj tłumy. A to tylko kwestia czasu…

Tam, gdzie żyją legendy

Podróż do Etiopii oferuje turystom zetknięcie z tym zaczarowanym światem, w którym rzeczywistość przenika się z legendami, mitami i baśniami. Etiopczycy wierzą np., że ich cesarze pochodzili w prostej linii od mitycznej królowej Saby i mądrego króla Salomona. Ponad trzy tysiące lat temu piękna królowa z południowej Arabii udała się z wizytą do Jerozolimy, a jednym z owoców jej spotkania z królem był chłopiec, późniejszy pierwszy cesarz, który przybrał imię Menelika I. Kilkanaście lat później, odwiedzając ojca wykradł mityczną Arkę Przymierza i przywiózł ją do Etiopii. Ma ona tam znajdować się do dziś, w mieście Axum, pilnie strzeżona przez jednego strażnika. Nikt jej nie widział, nikt nie ma możliwości sprawdzić, co naprawdę znajduje się w tajemniczym budynku, ale nie ma Etiopczyka, który by w to nie wierzył…

„Program zwiedzania Etiopii nazwaliśmy „Etiopia - Północ i Południe”, bo dopiero odwiedzenie tych dwóch, bardzo różniących się od siebie części kraju da nam pojęcie, czym jest Etiopia, jeden z największych krajów Afryki” – mówi Teresa Górecka z biura turystyki LogosTour, które od wielu lat organizuje wycieczki do Etiopii. „Ta oferta wychodzi naprzeciw wielu oczekiwaniom, zarówno osób zainteresowanych historią, jak i tych nastawionych na obyczaje, etnografię i przyrodę” – dodaje prezes Górecka.

Imperium równe Indiom

Podróż na Północ nazywamy „Szlakiem historycznym”, bo zaznajamia nas z najdawniejszą historią kraju i jest podróżą w czasie przez dawne stolice. Wiele z tych wspaniałych zabytków znajduje się na Liście Światowego Dziedzictwa UNESCO.

 

Oto Axum, dziś niewielkie miasteczko, niegdyś stolica olbrzymiego imperium, stawianego dwa tysiące lat temu na równi z Indiami, Chinami, Persją i Rzymem, które handlowało przez porty Morza Czerwonego z całym ówczesnym cywilizowanym światem. Wywożono stąd złoto, niewolników, kość słoniową, mirrę, kadzidło i przyprawy. Szczyt potęgi królestwa przypadł na I-VI wiek. Już w IV wieku jego król Ezana przyjął chrześcijaństwo. Odtąd Etiopia jest twierdzą tego wyznania na całym kontynencie, a kościoły koptyjskie są wszędzie. Przyjęcie chrześcijaństwa oznaczało, że kraj stał się wyspą opierającą się przez wieki naporowi islamu ze wszystkich stron, co odcisnęło wielkie piętno na jego sztuce, kulturze i obyczajach.

Dzisiaj turyści ciągną do Axum, by zobaczyć wspaniałe kamienne kolumny zwane stelami. Służyły jako tablice nagrobne i ołtarze ofiarne. Największe z nich mają ponad 30 metrów wysokości. Drugim powodem jest chęć ujrzenia budynku przechowującego wspomnianą Arkę Przymierza oraz kościoła, w którym przez wieki koronowano królów etiopskich. To doskonała okazja, by z bliska obejrzeć rzeźbione krzyże o niespotykanej urodzie i ponad 1000-letnie manuskrypty pisane na koźlej skórze.

Lalibela – światowy unikat

Z Axum czeka nas półgodzinny skok samolotem do Lalibeli, wioski położonej na wysokości ponad 2500 m n.p.m. i znanej w całym świecie ze wspaniałych kościołów wykutych w otaczających skałach. 800 lat temu za pomocą prymitywnych narzędzi wyrzeźbiono je nie tylko z zewnątrz, ale i od wewnątrz! Skalne kościoły Lalibeli pochodzące z XII-XIII w. są teraz symbolem Etiopii jak wieża Eiffla – Francji. Lalibela miała być dla władcy drugą Jerozolimą i dlatego założył ją na planie tego miasta nazywając nawet strumyk – Jordanem. Kościołów jest 12, niektóre z nich porażają swym ogromem jak np. Dom Zbawcy Świata, który ma 11 metrów wysokości i otaczają go gigantyczne filary, inny – najbardziej znany i fotografowany kościół św. Jerzego – ma 15 metrów wysokości. Między nimi prowadzą podziemne tunele, wąskie przejścia, a w otaczających pieczarach żyją nadal mnisi.

„Bardzo często spotkamy tutaj barwne, hałaśliwe procesje, bo Lalibela jest najważniejszym miejscem religijnym kraju. Ludzie wierzą, że część kościołów powstała za pomocą sił nadziemskich, aniołów” – wspomina Jacek Kałuszko, podróżnik, który odwiedził Etiopię już 5 razy. I dodaje: – Niczego podobnego nie spotkamy gdzie indziej na świecie. Lalibela leży w otoczeniu czterotysięczników i w jej sąsiedztwie powstały średniowieczne klasztory ukryte w skałach. To trzeba zobaczyć!”

W Afryce nie ma zamków?

Kolejnym miejscem na historycznej trasie jest malowniczo położone miasto Gondar   - dawna stolica Etiopii. Jego władcy pozostawili po sobie wielki kompleks miasta królewskiego otoczonego murami. To zupełny unikat na kontynencie, bowiem nigdzie na południe od Sahary nie ujrzymy murowanych zamków, baszt, zębatych murów. O ich wspaniałości świadczyły jednak relacje europejskich podróżników. Pisali, że pałace były dekorowane kością słoniową, złotem i kamieniami szlachetnymi. Mimo upływu czasu, trzęsień ziemi i wojen do dziś robią ogromne wrażenie. W Gondar pożegnamy się z pokutującym w Europie mitem, że Afryka nie wytworzyła żadnych godnych zainteresowania budowli. Klejnotem jest stojący w tym mieście kościół Debre Birhan Selassie (Chwała Trójcy Świętej) ze wspaniałymi malowidłami, które znajdują się na każdym folderze reklamującym ten kraj.

Tana – klasztory i Nil

Między miastami Gondar i Bahir Dar rozciąga się jezioro Tana, leżące na wysokości 1800 m n.p.m. Dla szanującego się eksploratora jest podobnie „kultowym” miejscem na mapie jak jezioro Titicaca czy Bajkał. Leży na nim kilkanaście wysp, na których zachowały się średniowieczne klasztory i kościoły pełne skarbów: mnisi pokazują stare korony cesarskie, wspaniałe kute krzyże i barwne manuskrypty. Do wielu wysepek możemy dopłynąć z Bahir Dar i zobaczyć te cuda kultury. Jednak Tana to nie tylko wysepki z kościołami, ale miejsce, przez które przepływa jedna z najważniejszych rzek Afryki - Nil Błękitny, zwany tu „Abbaj”. Dzięki tej rzece żyje kilkadziesiąt milionów ludzi w Sudanie i Egipcie. Trzydzieści kilometrów od ujścia z jeziora napotyka ona na gigantyczną rozpadlinę tektoniczną o długości 400 m, z  której spada 50-metrowymi kaskadami. To widok urzekający, szczególnie po zakończeniu pory deszczowej. Miejscowi nazywają to miejsce Tis Isat - „Dymiąca Woda”. Szkoda tylko, że pracująca w pobliżu elektrownia wodna zatrzymuje wodę i puszcza tylko niewielki strumień. Ale mimo wszystko otoczenie jest bardzo malownicze i godne półdniowej wyprawy z miasta Bahir Dar.

Addis Abeba na spotkanie z Lucy

Szlak historyczny naszej wędrówki kończymy (i najczęściej zaczynamy) w stolicy kraju - Addis Abebie. Mieście młodym, bo zaledwie nieco ponad 100-letnim, co nie znaczy, że nie ma tu wielu atrakcji. Spojrzymy na panoramę miasta z góry Entoto, przejedziemy przez największy w Afryce bazar pod gołym niebem – słynny Mercato. W Addis Abebie czeka na nas kilka żelaznych punktów programu. Wejdziemy do katedry św. Trójcy, gdzie pochowano ostatniego cesarza Etiopii z małżonką, odwiedzimy Muzeum Narodowe ze słynną Lucy – najsławniejszymi chyba szczątkami hominida na świecie. Lucy była kobietą żyjącą 3,5 miliona lat temu, a jej kości znaleziono w północno-wschodniej Etiopii. Najnowsze wykopaliska przyniosły wprawdzie antropologom pozostałości istoty wyprostowanej, starszej jeszcze od Lucy o kilkaset tysięcy lat. I dlatego naukowcy są zgodni: ten region Afryki, Wielki Rów Tektoniczny, był kolebką człowieka. W muzeum są też posążki z Axum i cenna kolekcja przedmiotów koronacyjnych cesarzy Etiopii. Podobnie jak w Muzeum Etnograficznym, gdzie zapoznamy się z bardzo zróżnicowaną mozaiką ludnościową tego kraju, używanymi przez różne plemiona przedmiotami codziennego użytku, instrumentami i bronią. Addis jest szybko rozwijającym się miastem, w porównaniu z sąsiednimi stolicami bezpiecznym dla turysty i siedzibą wielu biur ONZ oraz Organizacji Jedności Afrykańskiej.

Południe, wędrówka w czasie, mozaika ludów

Mając w pamięci wspaniałe zabytki szlaku historycznego zaczynamy drugą cześć etiopskiej eskapady – Południe. Mimo asfaltowych dróg, telefonów komórkowych itp. wyjazd na południe ma dalej smak prawdziwej przygody. Na spotkanie unikalnych plemion i wiecznie zielonej, bujnej przyrody pojedziemy, samochodami terenowymi – jedynymi, które są w stanie sforsować rzeki, strome wzgórza i bezdroża. Pierwszy etap to przejazd do miasta Arba Minch, położonego malowniczo między dwoma wielkimi jeziorami wulkanicznymi Chomo i Abaya. Już tutaj czekają nas zupełnie odmienne widoki. Wprawdzie cały czas widać góry, bo tych w Etiopii nie brakuje, jednak wokoło otacza zieleń bananowców, drzew kawowych (główny towar eksportowy kraju), rozmaitych warzyw, owoców oraz ciągnące się pola uprawne wielu zbóż i kukurydzy. Oczywiście niezliczone stada bydła, kóz, owiec i osłów.

„Im dalej na południe, tym mniej cywilizacji i tym ciekawiej” – zachęca Teresa Górecka z LogosTour. „Koniecznie trzeba dotrzeć do rdzennych wiosek, poznać ich mieszkańców i ich kulturę. To niezwykle mili i serdeczni ludzie. Wizyta wśród tych barwnych plemion to dla Europejczyka niezapomniane przeżycie” – rekomenduje.

Pierwsze plemię, z jakim się spotkamy to Konso, bardzo pracowici ludzie, budujący z mozołem kamienne tarasy na swoich górskich polach i otaczający wioski murami. Mają też zwyczaj stawiania drewnianych rzeźb na grobach zmarłych. W niewielkim mieście Jinka założymy obóz, skąd będziemy penetrować okolice. Najpierw dotrzemy do Parku Narodowego Mago, gdzie podziwiać można górskie krajobrazy, strumienie, bujną zieleń i zobaczyć) dzikie zwierzęta. Teren jest bardzo słabo zaludniony. Jego gospodarz to słynne plemię Mursi. Magnes przyciągający podróżników z całego świata.

Mursi, jak magnes przyciągające podróżników z całego świata.

A to dzięki zaskakującym ozdobom noszonym przez kobiety – terakotowym krążkom, którymi wypychają usta. Im większy krążek, tym pani atrakcyjniejsza… Mężczyźni przystrajają się piórami, kośćmi zwierząt i każdy ma obowiązkowo, jeśli nie dzidę, to przynajmniej… kałasznikowa.

Innego dnia jadąc z Jinka do Turmi spotkamy pasterzy Banna oraz ciekawe plemię Hamer, którego kobiety noszą skórzane spódnice, metalowe obręcze na szyi wskazujące stan małżeński oraz barwią włosy rudą glinką i wcierają w nie tłuszcz zwierzęcy. Przy odrobinie szczęścia będziemy mogli uczestniczyć w cotygodniowym bazarze Hamerów. Tu nie ma nic pod turystę, autentyzm w stu procentach.

Kolejnym niecodziennym plemieniem jest Karo – słynne z bogatego i fantazyjnego malowania całego ciała glinką, barwnikami naturalnymi, a także przyozdabiającego głowy fantazyjnymi piórami. Każde napotkane plemię inaczej buduje domy, ma odmienne obyczaje i stroje. Już sam fakt dotarcia do nich jest dużym wyzwaniem.

Czas wracać na północ, ale to nie koniec spotkań z egzotycznymi plemionami. Po drodze z Turmi do Konso odwiedzimy plemię Tsemay oraz plemię Arbore, równie egzotycznie poubierane i mieszkające w charakterystycznych chatach z trzciny i słomy. Na zakończenie podroży czeka nas jeszcze jedna ciekawostka.

Górską drogą, z której rozciąga się malowniczy widok na wielkie, powulkaniczne jeziora, wspinamy się do wioski plemienia Dorze, które buduje chaty na kształt wielkich stożków podobnych do pszczelich uli. Tu skosztujemy chleb z rośliny enset, podobnej do wielkiego banana.

Światowe życie, piękne kobiety

Na zakończenie wrażeń możemy zafundować sobie wieczór z pokazami folklorystycznymi. Spróbujmy indżery, kwaśnego placka - podstawy kuchni etiopskiej z rozmaitymi sosami i mięsem. Napijmy się tedżu – miodu z procentami i przyjrzyjmy ceremonii parzenia w oparach kadzidła, „bunny”, czyli wspaniałej kawy. A prawdziwą ucztą dla oczu będzie pokaz tańców wykonywanych przez najpiękniejsze kobiety Afryki.

 

 

Informacje praktyczne

Waluta

1 USD = 13,5 birr. Kurs z maja 2010. Wymieniamy dolary nowe, zawsze prosimy o kwit z wymiany. Jest potrzebny w razie wymiany birrów na dolary.

Dojazd

Z Polski nie ma bezpośrednich lotów do Etiopii. Loty oferują KLM, British Airways i Lufthansa. Cena biletu w obie strony w sezonie wynosi ok. 870 USD, poza sezonem ok. 760 USD (plus opłaty lotniskowe i podatki).

 

Można też wykupić wycieczkę w jednym z kilku biur podróży specjalizujących się w wyjazdach egoztycznych, np.. dwutygodniową wyprawę w LogosTour (www.logostour.pl). W programie m.in.: Addis Abeba, Gondar, Lalibela. Cena 9500 zł zawiera: przeloty i przejazdy, zakwaterowanie, wyżywienie, opiekę pilota, usługi przewodników, ubezpieczenie.

Formalności graniczne

Wiza na lotnisku - 20 USD, bez zdjęć.

Pogoda

Ze względu na wysokość, trzeba zawsze mieć pod ręką coś ciepłego, noce potrafią być bardzo chłodne, może padać deszcz.

Zakupy i ceny

Na północy: można kupić zdobione krzyże i drewniane ikony, w zależności od wielkości, jakości i umiejętności targowania się kosztują one - od kilku do kilkuset dolarów, bawełniane stroje, wyroby skórzane, kawa (0,25 kg - 25 birr). Na cenniejsze pamiątki trzeba zabrać kwit ze sklepu, który poświadczy, ze że zostały kupione, a nie np. skradzione z kościoła!

Na południu tanie są przedmioty kupione od plemion: drewniane stołki, dzidy, metalowe bransolety itp. Piwo w restauracji hotelowej 12-15 birr, w miejscowej –  6-7 birr. Papierosy miejscowe – 10 birr. Woda mineralna 1,5 l – 8 birr. Coca cola w hotelu - 10 birr, w sklepie – 6 birr. Posiłek w hotelu lub lepszym lokalu: zupa –  ok. 20 bir, drugie danie – ok. 40 birr.